Życie przed operacją
Komentarze: 0
Witajcie. Właśnie dowiedziałem się, że w bardzo niedługim czasie muszę przejść poważną operację serca - wymiana zastawki. Mój oryginał był wadliwy od narodzin, mogłem się tego spodziewać, ale przecież taka informacja, to prawdziwy szok... Nagle okazuje się, że to, co miało kiedyś nastąpić staje się rzeczywiste i natychmiastowe.... Przecież to niemożliwe... A jednak... I początek kłębiących się myśli... Czy naprawdę trzeba, czy warto... A może spróbować oszukać czas i przeczekać, bo przecież ryzyko jest wielkie... Ryzyko jest nawet ogromne, bo mój organizm (czyli ja) cierpi na wiele innych dolegliwości, komplikujących operację serca. I tylko jedno zdanie lekarza, które nadal brzmi mi w uszach: "Jeżeli operacja nie odbędzie się w miarę szybko, to można z tą wadą żyć dłużej lub krócej, ale umieranie jest w tym przypadku długie i mało komfortowe. I bardzo bolesne". I to mnie przekonało do podjęcia decyzji, teraz i już. Ale przecież jest tyle niezałatwionych spraw, jest rodzina: żona, dzieci, praca, kredyty i .... wszystko inne!! Muszę wszystko poukładać. I o tym chcę pisać... O tym i o moich rozterkach. Bo przecież mogę się nie obudzić.... Pozdrawiam, za jakiś czas wrócę do pisania. Miłego wieczoru, bo teraz każdy musi być miły...
Dodaj komentarz